Beer Beek Madness na trwale wpisało się na stałe w kalendarz piwnych wydarzeń w naszym kraju. Pierwsze dwie edycje zgromadziły czołówkę polskich browarów oraz zacnych zagranicznych gości (Mikkeller, The Alchemist). Cel jest jeden - przekroczyć granicę szaleństwa. Dzikie risy, dzikie ipy, herbal black saisony, piwo z dodatkiem soku brzozowego czy też serowanie piwa mgiełką chmielowa wysoko postawiły poprzeczkę.
W tym miejscu składam solidną samokrytykę, ponieważ nie udało mi się dotrzeć na poprzednie edycje festiwalu. Odległość 10 km pomiędzy moim domem, a Zaklętymi Rewirami okazała się już dwa razy nie do pokonania. Tym razem zabrałem żelazne racje żywnościowe, ubrania na tydzień wędrówki i ruszyłem w drogę.
Zabrałem ze sobą mojego kolegę, który do kraftowych wypustów podchodzi z delikatną rezerwą. Na szczęście goście Schoppe Brau, BrauKunstKeller, Hanscraft i Freigeist Bierkultur The Monarchy przeważyły szalę.
Na początek imprezy wszystkich zainteresowanych przywitała pół godzinna kolejka. Czas wykorzystaliśmy na szczegółowe omówienie serii Warhammer 40k: Dawn of War 1 i 2. Kiedy kończyliśmy rozmawiać o kunszcie scenariusza Chaos Rising musieliśmy wchodzić.
Zaklęte Rewiry na 3 poziomach pomieściły tłumy beergeeków. Parter wyglądał niczym wyjęty z początku filmu XXX (pamiętacie jak Rammstein napierdala.... i strzelał ogniem z gitar). Znajdowały się tam stanowiska wszystkich browarów krajowych. Na 1 piętrze mieściła się scena główna, gdzie na podwyższeniu rezydowali goście z Niemiec, a tłum krążył od kranu do kranu próbując piw festiwalowych. Kolejną salą ochrzczono mianem "Beer is art", która skradła moje serce tym, że było w niej sporo miejsca i leżaki. W kolejnym pomieszczeniu lano resztę piw niemieckich.
Przy okazji tej edycji rezygnowano z żetonów i postawiono na pakiety. Takie piwne all inclusive sprawdziło się świetnie. Zlikwidowało kolejki oraz umożliwiło wszystkim na skosztowanie piw, na które normalnie rzadko możemy sobie pozwolić. Nie widziałem żadnej akcji z nawaloną klientelą, więc gorąco liczę na pozostanie przy tej formie płatności.
Aha jedzenie ssało i były straszne kolejki do kasy (liczna pojedyncza nieprzypadkowa), ale przy tak dużej imprezie trudno ustrzec się małych wpadek.
Teraz przyszła kolej na gwiazdy wieczoru...
Kwas Delta to czwarty kwas od Pinty. Trudno uwierzyć, że jeszcze rok temu kwaśne piwa można było dostać głównie od Ediego lub Koreba. Tym razem Pinta wpadła na pomysł by do berliner weisse dodać ciemnych słodów. Idealnie czarny, lekko kwaskowy z czekoladą ujawniającą się w ramach ogrzewania się piwa. Bardzo pijalne piwo, które polecam na otwarcie każdego festiwalu.
(Piłem piwo w sali głównej. Na parterze instalacja dodała do aromatu brązowe nuty. Trochę przypał).
7/10
|
Piwotok BGM 3 - Top 3
1. Brokrecja - F*uck the Boundaries
2. Piwne Podziemie - Very Bloody Berliner
3. Kraftwerk - Orgasmatron
Nie postawiłbym pieniędzy na taką trójkę przed festiwalem.
Krótko o piwach zagranicznych.
Schoppe Brau - Hoppy Schoppy. Miał być nowofalowy pils. Wyszedł dobry pils, ale z tym hoppy trochę przesadzili. 6/10
Ritterguts Gose - genialne gose. Orzeźwiające, słone, wysoko nasycone. Teraz wiem, dlaczego inne gose porównuje się do tego. 8/10
Onkel - Albert Saison - przyjemny saison z wyraźnymi estrami w aromacie. Piwo było porządnie nasycone, co w połączeniu z przyprawowymi nutami dało zacny trunek. 6,5/10
Schonramer - Pils - podobno najlepszy pils na świecie. Mogę się na to zgodzić. 6,5/10
Camba Bavaria Saison Blanc - bardzo dobry saison uwarzony na BGM 3. Nowofalowe odmiany chmielu przyjemne komponują się z klasycznym saisonem. 7/10.
Against the Grain Brewery - Rico Sauvin - Oo moja druga ipa wieczoru. Single hop z nelson sauvin był wyśmienity. Warto było stoczyć o niego batalię na dachu. Mocny, choć bez wyczuwalnego alkoholu. Przypominał mi napompowaną wersję single hopa z nelson sauvin od Birbanta. 8/10
Gwiazda wieczoru.
Prairie/Omnipollo - Omniprairie Sweet Stout 10 %. Piłem kiedyś ajerkoniak powstały z fuzji Chopina i Wedela. To piwo było lepsze. Stojąc w kolejce na dachu i oczekując co przyniesie los nie spodziewałem się takiego piwa. RIS, DIPA na to liczyłem. Sweet Stout od Prairie okazał się wybitnym piwem. O genialnym czekoladowym aromacie, który unosił się nad tłumem i mocnym czekoladowym smaku. 9,25/10
Festiwal uważam za udany. Poziom polskich premier był raczej dobry. Szkoda, że niektóre browary nie zdecydowały się na bardziej dojebane.. piwa. Nazwa Beer Geek Madness powinna zobowiązywać. Brakowało też Szałupiw czy Pracowni Piwa, która co trzeba jej oddać pojawiła się na festiwalu. Teraz musimy wytrwać do kolejnej edycji.
1. Brokrecja - F*uck the Boundaries
2. Piwne Podziemie - Very Bloody Berliner
3. Kraftwerk - Orgasmatron
Nie postawiłbym pieniędzy na taką trójkę przed festiwalem.
Krótko o piwach zagranicznych.
Schoppe Brau - Hoppy Schoppy. Miał być nowofalowy pils. Wyszedł dobry pils, ale z tym hoppy trochę przesadzili. 6/10
Ritterguts Gose - genialne gose. Orzeźwiające, słone, wysoko nasycone. Teraz wiem, dlaczego inne gose porównuje się do tego. 8/10
Onkel - Albert Saison - przyjemny saison z wyraźnymi estrami w aromacie. Piwo było porządnie nasycone, co w połączeniu z przyprawowymi nutami dało zacny trunek. 6,5/10
Schonramer - Pils - podobno najlepszy pils na świecie. Mogę się na to zgodzić. 6,5/10
Camba Bavaria Saison Blanc - bardzo dobry saison uwarzony na BGM 3. Nowofalowe odmiany chmielu przyjemne komponują się z klasycznym saisonem. 7/10.
Against the Grain Brewery - Rico Sauvin - Oo moja druga ipa wieczoru. Single hop z nelson sauvin był wyśmienity. Warto było stoczyć o niego batalię na dachu. Mocny, choć bez wyczuwalnego alkoholu. Przypominał mi napompowaną wersję single hopa z nelson sauvin od Birbanta. 8/10
Gwiazda wieczoru.
Prairie/Omnipollo - Omniprairie Sweet Stout 10 %. Piłem kiedyś ajerkoniak powstały z fuzji Chopina i Wedela. To piwo było lepsze. Stojąc w kolejce na dachu i oczekując co przyniesie los nie spodziewałem się takiego piwa. RIS, DIPA na to liczyłem. Sweet Stout od Prairie okazał się wybitnym piwem. O genialnym czekoladowym aromacie, który unosił się nad tłumem i mocnym czekoladowym smaku. 9,25/10
Festiwal uważam za udany. Poziom polskich premier był raczej dobry. Szkoda, że niektóre browary nie zdecydowały się na bardziej dojebane.. piwa. Nazwa Beer Geek Madness powinna zobowiązywać. Brakowało też Szałupiw czy Pracowni Piwa, która co trzeba jej oddać pojawiła się na festiwalu. Teraz musimy wytrwać do kolejnej edycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz